niedziela, 2 listopada 2014

„Sialalalala… zabawa trwa”

Specjaliści od marketingu w Lechii robią wszystko aby sprowadzić na stadion nowych kibiców. Przekonani o swym geniuszu błysnęli nawet, przed meczem z Cracovią” żałosnym hasłem „Bijemy rekord frekwencji”.

Jednocześnie rozpoczęli akcję rozdawania biletów, niemal każdemu kto się nawinie. Nawiasem mówiąc, nie od dziś wiadomo, że rekordy frekwencji na Lechii to efekt dobrej gry piłkarzy, a nie rozdawania biletów.
Tym sposobem doszliśmy do kuriozalnej sytuacji, znanej klientom telefonii komórkowej: jesteś wiernym klientem (kibicem) – płać jak frajer, miałeś nas dotychczas w du..e – oddamy ci za darmo to, za co frajerzy płacą od lat!!! Budowany przez lata w Lechii system zniżek dla karnetowiczów okazuje się nic nie wart. Rozdawane darmowe bilety biją na głowę bonusy oferowane karnetowiczom.

Co ciekawe – kosztem Lechii – rozdającej bilety, można też nabijać kasę tzw. Fun Arenie, której nagania się klientów. Z biletem na mecz atrakcje w Fun Arenie za 5 zł. Bilet na Lechię oczywiście za darmo – a na „plac zabaw” płacimy – nawet jeśli to marne 5 zł. Mamy wrażenie, że naszym drogim marketingowcom coś się pomyliło w kwestii priorytetów i zamiast na rzecz Lechii zarabiają na rzecz ideowo obcego tworu.

Nie zdziwmy się, jeśli wpływy z tzw. „Match Day” spadną drastycznie, skoro zarządzający klubem wychodzą z założenia, że Lechię można rozdawać… A to już może zdenerwować spokojnego dotąd pana Wernze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz