Jednocześnie rozpoczęli akcję rozdawania biletów, niemal każdemu kto się nawinie. Nawiasem mówiąc, nie od dziś wiadomo, że rekordy frekwencji na Lechii to efekt dobrej gry piłkarzy, a nie rozdawania biletów.
Tym sposobem doszliśmy do kuriozalnej sytuacji, znanej klientom telefonii komórkowej: jesteś wiernym klientem (kibicem) – płać jak frajer, miałeś nas dotychczas w du..e – oddamy ci za darmo to, za co frajerzy płacą od lat!!! Budowany przez lata w Lechii system zniżek dla karnetowiczów okazuje się nic nie wart. Rozdawane darmowe bilety biją na głowę bonusy oferowane karnetowiczom.
Co ciekawe – kosztem Lechii – rozdającej bilety, można też nabijać kasę tzw. Fun Arenie, której nagania się klientów. Z biletem na mecz atrakcje w Fun Arenie za 5 zł. Bilet na Lechię oczywiście za darmo – a na „plac zabaw” płacimy – nawet jeśli to marne 5 zł. Mamy wrażenie, że naszym drogim marketingowcom coś się pomyliło w kwestii priorytetów i zamiast na rzecz Lechii zarabiają na rzecz ideowo obcego tworu.
Nie zdziwmy się, jeśli wpływy z tzw. „Match Day” spadną drastycznie, skoro zarządzający klubem wychodzą z założenia, że Lechię można rozdawać… A to już może zdenerwować spokojnego dotąd pana Wernze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz